piątek, 4 grudnia 2015

Wszystko albo nic.

Wyszukuje przepisu na orzechowe ciastka, w miedzyczasie dowiaduje sie, ze ktos odszedl, kogos ostrzelali, zamordowali, zabrali dom, zgwalcili, okradli, oszukali, zmanipulowali. Zastanawiam sie kiedy bedzie mi to obojetne. Kiedy odpale kompa z nadzieja znalezienia najlepszego przepisu na ciatka orzechowe i pozostane zupelnie obojetna na ten caly syf i degrengolade.
Po smierci. Chyba.

wtorek, 10 lutego 2015

Drugi.

Rozsmieszyla mnie czestotliwosc z jaka tu zagladam. Troche tez zabolalo...ba..zderzenie rzeczywistosci z wyidealizowanym planem, polegajacym w moim przypadku na cotygodniowym wpisie. Wpisie pelnym, rozpierdalajacej na male kawalki umysly, tresci. Tresci niezapomnianej, zapadajacej gdzies gleboko w czytelniku..i niekoniecznie mam tu na mysli dupe.
"Well..try again" jak to mawia ojciec mojego dziecka. So...I'm trying.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Pierwszy (niekoniecznie lepszy).

Zaczynam od nowa.
Przynam, ze jestem tym niezdrowo podekscytowana. Wszystko w moim zyciu stara sie krzyczec: "Teraz! Albo nigdy!". Podejmuje wiec, te znoszona przez los rekawice i z wyszczerzonymi w usmiechu zebami - zaczynam od nowa!
Obudzona z zimowego snu, w ktorym trwalam od jakis...kilkunastu lat, zakasuje rekawy, wycieram zakurzona klawiature i zmuszam resztke swych wykonczonych nuda neuronow do aktywnosci.
Bedzie tu o wszyskim i o niczym...a mniej ogolnikowo: bedzie o zyciu, zyci, zyciach.
Czas Start.